Czas pełen radości – wakacyjny wyjazd do Karpacza już za nami!

W dniach 16-18 czerwca dzieci, młodzież i całe rodziny przeżywały piękny czas radości wspólnoty w wyjątkowej, górskiej scenerii.

Przed wyjazdem wszyscy zgromadziliśmy się w naszej świątyni, aby z Bogiem rozpocząć i Jemu powierzyć naszą pielgrzymkę. Ks. Marek przedstawił wszystkie sprawy organizacyjne dotyczące podziałów autobusów, bo warto przypomnieć, że jechało nas ok. 90 osób. Później zostaliśmy pobłogosławieni przez naszego wikariusza i wyruszyliśmy w drogę do Wrocławia. Tam spędziliśmy wiele godzin w wielkim ZOO, gdzie mogliśmy podziwiać m.in. żyrafy, słonie, tygrysy i wiele innych zwierząt. Dobrowolnie można było także udać się do Afrykarium.

Po długiej, wyczerpującej wędrówce udaliśmy się w dalszą drogę do miejsca noclegowego w Karpaczu. Tam nocleg spędziliśmy w dwóch, położonych obok siebie ośrodkach, gdzie zostaliśmy bardzo dobrze ugoszczeni. Tuż po rozpakowaniu zgromadziliśmy się na wspólnej Eucharystii, którą odprawił dla nas ks. Marek. Była bardzo wyjątkowa, ponieważ oddaliśmy się w niej spontanicznemu działaniu Ducha Świętego, modliliśmy się we własnych intencjach wyciągając ręce do Boga, dziękując Mu za ten piękny dzień i prosząc o błogosławieństwo na kolejny.

17 czerwca- w sobotę wcześnie rano zjedliśmy śniadanie, a zaraz później wyruszyliśmy w drogę na sam szczyt. Najpierw wyciągiem krzesełkowym udaliśmy się na Kopę, a później już o własnych siłach wspięliśmy się na Śnieżkę. Mimo dużego wiatru, deszczu, zróżnicowania wiekowego i doskwierającego chłodu DALIŚMY RADĘ! Na szczycie zatrzymaliśmy się na chwilę w schronisku, aby wypić gorącą czekoladę i napełnić się energią na drogę powrotną.

Wracaliśmy już nieco inną drogą- przez Samotnię, po drodze podziwiając piękno górskiego krajobrazu. Dwoje wspaniałych przewodników doprowadziło nas do celu i po wielogodzinnej  wędrówce bezpiecznie powróciliśmy do naszego ośrodka. Mimo ogromnego zmęczenia wszyscy razem udaliśmy się na wspólną Eucharystię, którą odprawił dla nas nasz kapłan.

Kolejny dzień stanowił nowe wyzwania i zapewnił nam wiele rozrywki i niezapomnianych wrażeń. Mianowicie tego dnia udaliśmy się do westernowego miasteczka „Western City” w Karpaczu. Tam spędziliśmy wiele godzin. Miejsce to okazało się wielką „frajdą” nie tylko dla dzieci, ale także dla dorosłych. Każdy z nas otrzymał tam specjalny karnet, który umożliwiał skorzystanie m.in. z przejażdżki na koniu, przejazdu super wypasioną bryczką, strzelania z łuku,  czy rzucania nożami. Dodatkową atrakcją były prawdziwe komwbojskie pokazy, nietypowy, westernowy  pojedynek, który zakończył się śmiercią jednego z jego uczestników. Niezwykłym wyzwaniem dla każdego z nas okazał się byk. Zadanie polegało, aby utrzymać się jak najdłużej na tym nieustannie ruszającym się groźnym zwierzęciu. Warto przypomnieć, że byka dosiadł nawet nasz odważny duszpasterz ks. Marek, który przegrał w nierównej walce, lądując na szczęście na miękkim podłożu po 52 sekundach.

Później udaliśmy się na wspólny posiłek obiadowy, który został dla nas przygotowany w „Salloon”, gdzie spożyliśmy go w prawdziwym klimacie, niczym z westernowego filmu.

Po godzinach wielkiej radości udaliśmy się do Szklarskiej Poręby, gdzie podziwialiśmy piękno wodospadu Kamieńczyk. Kamienista droga prowadząca do tego wodospadu uświadomiła nas w przekonaniu, że w życiu wciąż mamy pod górkę :). Jednak należy podkreślić, że była w stu procentach warta czekającego tam na nas widoku.

Później wyruszyliśmy już w drogę powrotną, prosto do Kcyni, zaliczając po drodze ostatnią z atrakcji naszego wyjazdu, którą była restauracja McDonalds.

Wakacyjny wyjazd to kolejne doświadczenie siły i mocy wspólnoty dla każdego z nas. To wiele godzin umacniania się więzi między dziećmi, a dorosłymi, między całymi rodzinami, między Kapłanem, a wspólnotą, między sobą wzajemnie. To niezapomniane dni niosące za sobą wiele radości, uśmiechu na twarzy, wzbogacające nasze życie w kolejne doświadczenia- zwiedzania nowych miejsc, czasu spędzonego z drugim człowiekiem we wspólnocie, ale także pogłębienia relacji z Bogiem, z którym kończyliśmy każdy dzień.