W dniu 20 lipca pielgrzymi z naszej parafii wraz z ks. Markiem o godz. 16.00 przeżyli wspólną Eucharystię i zaraz po niej wyruszyli do Bydgoszczy, by kolejnego ranka rozpocząć 11-dniową wędrówkę na Jasną Górę, aby pokłonić się Matce Bożej i wyśpiewać Jej słowa: jestem, pamiętam, czuwam!
Tych, których podjęło to pełne trudu i bólu wyzwanie było 25 wyruszających z naszej Fary, tym samym dopełnili oni grupę Biało-Żółtą z Bydgoszczy, w której łącznie znalazło się ponad 120 osób.
Pielgrzymka to nie tylko kilometry, droga, trud, zmęczenie, to także nie tylko modlitwa i Msze Święte. W naszej grupie to coś zupełnie innego, w niej jest to wszystko, ale coś poza tym- wspólnota, miłość do Boga, bliźniego i radosne chwalenie Pana w śpiewie.
NIENORMALNI- tak można nazwać tych, którzy wędrują. Codzienna Eucharystia o godz. 6.00, każdego dnia ok. 10 godzin w drodze, pęcherze, ból kolan, bandaże na kostkach, asfaltówka, to tylko niewiele z tego co można doświadczyć na pielgrzymce. Dlaczego niewiele? Bo w grupie PROMIENISTEJ każdy z nas doświadczył czegoś więcej, żadna Eucharystia nie było tradycyjna, każda była inna, ale zawsze pełna radości i śpiewu na cześć Pana. Hasłem tegorocznej pielgrzymki były słowa: NAWRACAJCIE SIĘ I WIERZCIE W EWANGELIĘ i każdego dnia poznawaliśmy prawdziwe znaczenie tych słów. Zawróć w kierunku miłości, zmień swoje życie, zacznij od nowa, zaufaj Bogu, słuchaj Jego słów- to właśnie słyszeliśmy podczas codziennych homilii, czy porannej katechezy w drodze.
Warto podkreślić, że ks. Marek jako Dowódca naszej grupy przez wiele lat budując tą wspólnotę sprawił, że jest ona wyjątkowa i niepowtarzalna. Po pierwsze wędrujemy przez Polskę osobno, nie z grupami diecezjalnymi. Każdego dnia o 21.00 mamy Apel Jasnogórski, który nie polega tylko na odśpiewaniu pieśni do Matki Bożej, ale każdy zawiera coś wyjątkowego. Podczas jednego z nich byliśmy błogosławieni Najświętszym Sakramentem, innym razem każdy z nas miał okazję do tego, aby podejść po błogosławieństwo namaszczeniem olejem egzorcyzmowanym. W czasie trwania naszych Apeli działy się cuda, po namaszczeniach ludzie trwali przed Ołtarzem oddając Panu Bogu chwałę w mocy Ducha Świętego, był płacz spowodowany uświadomieniem sobie faktu, że my grzesznicy nie jesteśmy godni naszego Boga, który podczas pielgrzymki dawał nam niesamowite znaki swej obecności. Każda Eucharystia, każdy Apel, każda modlitwa w naszej wspólnocie to lawina mocnych słów, które wypowiadał ks. Marek, to potęga mocy Ducha Świętego, który działał przez naszego Dowódcę.
Jednak nasza grupa słynie z ogromnej radości, z ewangelizowania innych ludzi, których mijamy w drodze przez Polskę, poprzez uśmiech i radowanie się w Bogu. Jak mówią: jaki Dowódca- taka grupa! I u nas też tak było, w momentach kiedy ks. Marek, czy ks. Tomasz z parafii MBKM w Fordonie, który także z nami wędrował, prowadzili modlitwę, czy był czas na milczenie to każdy z nas trwał w ciszy, w skupieniu. Jednak kiedy był czas radości, to ma twarzy wszystkich pielgrzymów królował uśmiech.
Przemierzając te 350 km wszyscy doświadczyliśmy ogromnej dobroci i życzliwości wielu ludzi, którzy zapewniali nam obfite posiłki, noclegi, prysznice i darzyli nas w ten sposób swoją miłością, tym co mają.
Mieliśmy także okazję posłuchać katechezy głoszonej przez przyjaciela ks. Marka ks. Przemka Kwiatkowskiego, który jest sekretarzem Prymasa Polski, a mimo to znalazł czas, aby nas odwiedzić i wędrować z nami.
Czas pielgrzymki jest niewątpliwie czasem wyjątkowym, to 11 dni w drodze, kiedy nie myślisz o domu, czy rodzinie. Rodziną dla ciebie na ten czas jest cała wspólnota, a domem? Nawet skromny kawałek podłogi w sali gimnastycznej. I najdziwniejsze jest to , że na pielgrzymce nie masz wiele, jesteś brudny, nie masz sił, wszystko cię boli, często o ciepłym prysznicu możesz tylko pomarzyć, a mimo to nie narzekasz. Jesteś szczęśliwy, nie myślisz o tym, ze w domu masz wszystko. Dlaczego? Bo na pielgrzymce masz obok kochających ludzi, dużo ciepła, miłości, radości, codziennie zaczynasz dzień z Bogiem i tak też go kończysz, On daje Ci wszystko, prowadzi Cię, opiekuję się Tobą i nie pozwala zwątpić. Pomimo, że masz tylko Boga i ludzi wokół siebie, do szczęścia nie brakuje Ci nic, a kiedy pielgrzymka dobiega końca, jest Ci smutno, bo za Bogiem poszedł byś jeszcze dalej, dużo dalej i taki właśnie jest pielgrzym, idzie za Bogiem, przez te doczesne drogi, aż do wieczności, do Nieba.
I na koniec ten moment, kiedy padasz na twarz przed tronem Matki Bożej na Jasnej Górze, to najpiękniejsza chwila twojego życia. Kiedy nie jesteś w stanie powiedzieć nic, tylko się rozpłakać i pomyśleć WSZYSTKO MOGĘ W TYM, KTÓRY MNIE UMACNIA! Tak też zrobił każdy z nas.. Po tej trudnej ale zarazem wspaniałej drodze zostaliśmy u Matki Bożej w Częstochowie jeszcze jeden dzień, aby i tam nasza radością świadczyć o Jezusie, aby Jej złożyć wszystkie intencje nasze i naszych parafian, które nieśliśmy ze sobą, podziękować Jej za wszystko, powiedzieć, że zawsze jesteśmy, pamiętamy i czuwamy! Tak minął ten piękny czas wędrówki do Matki i nadeszła chwila kiedy 1 sierpnia wsiadając do autokaru powróciliśmy, aby wędrować dalej, po ziemi, ku Niebu.